Nawigacja: Post: Czy u was też są sytuacje że wasz mąż jest bardzo zżyty ze swoją rodziną i często z nimi spędza czas? Rodzice po godzinach | 2019-06-23 14:57:46 Nasze forum dyskusyjne dostępne jest tylko dla zarejestrowanych i zalogowanych użytkowników. Nie trać czasu, zarejestruj się i zaloguj teraz! Zarejestruj się » Zaloguj się » Mama post napisany: 2019-06-23 14:57:46 Czy u was dziewczyny też jest taka sytuacja ze mąż bardzo dużo czasu poświęca swoim rodzicom? Czasem mam wrażenie że jest bardziej zżyty z nimi niż że mną często jeździ do nich pomaga przy domu, czasem zabiera córkę że sobą a czasem zostajemy same i niekiedy czuje się trochę odtracona tak jakby oni byli na 1 miejscu. On twierdzi że przesadzam Viki28 Mama post napisany: 2019-06-23 16:09:51 Mój mąż ma bardzo dobry kontakt ze swoimi jak i moimi rodzicami co mnie bardzo cieszy. Odwiedzamy jednych i drugich co tydzień. Nigdy nie było między nami nieporozumień z tego powodu. Nikt się nie wtrąca w nasze sprawy ani nie poucza. Zawsze możemy liczyć na ich pomoc i dobrą radę. Paulina Mama post napisany: 2019-06-23 16:19:20 Mój mąż ma dobre kontakty z naszymi dziećmi ale nie odczuwam nic takiego że czułabym się odtrącona z jego steony czy coś w tym rodzaju. Może warto o tym porozmawiać z mężem. Wyjaśnić sobie wszytko myślę że to jest najlepsze wyjście. anna936605 Mama post napisany: 2019-06-23 17:34:40 rozumiem ciebie doskonale też mam podobną sytuację. Narzeczony jest najstarszy z piątki braci i załatwia im wszystko za rodziców, za każdym razem odbiera z odworca chociaż rodzice mieszkają bliżej. Czasem mam wrażenie, że jak będę jechać na porodówkę to najpierw trzeba będzie odebrać brata z pkp. Mój mówi, że to mija i on już zaprzestaje tego typu sytuacjom, że przesadzam, bo ja jestem najważniejsza i oczekuje ode mnie żebym mu powiedziała wprost-nie jedź, zostań ze mną, pomóż mi. Tylko, że ja nie potrafie mu tego zabronić, sama mam starsze rodzeństwo, które ma już swoje rodziny i dla mnie i dla moich rodziców to logiczne, że małżeństwo to dwoje ludzi i nie można wiecznie zwalać się mu na głowe. kropa Mama post napisany: 2019-06-23 19:04:06 Mój Mąż jest bardzo rodzinny, ze względu na to że mieszkamy 200 km od domu rodzinnego, bardzo dużo wisi na telefonie, a jak jedziemy do rodziców to praktycznie o mnie zapomina i zajmuje się sprawami rodziców, braci i siostry, mam wrażenie że wszyscy coś od niego chcą. Jest to wkurzające nie powiem, ale z drugiej stronny rodzinny Mąż to skarb, po tym można poznać czy będzie dobrym Mężęm i Ojcem, jeśli dobrze traktuje swoją rodzinę to nas też będzie. Mama Zosi Mama post napisany: 2019-06-23 19:32:28 U nas nie ma tego problemu, z racji tego, iż mąż już nie ma rodziców. Z jednej strony to dobrze, że mąż troszczy się o swoich rodzicow-to dobrze o nim swiadczy. Ale jesli troche przesadnie duzo poswieca im czasu to tez nie za dobrze. Dobrze byloby jakies wyposrodkowanie znalezc, kompromis. Mlodamama92 Mama post napisany: 2019-06-23 19:36:25 Nie mam takiego problemu. Ma dobre kontakty z rodzina, ale jak juz gdzies jedzie to zabiera nas zazwyczaj ze sobą. No chyba ze jedzie do swojej mamy. Wtedy lepiej jak jedzie sam niz jakbysmy mieli jechac wszyscy, bo nie lubie tam przesiadywac. kropa Mama post napisany: 2019-06-23 23:42:04 Myślę że najgorzej jak Mąż jest jedynakiem, wtedy rodzice są skupieni na swoim synku i cieżko im odciąć pępowine. Mój Mąż ma czworo rodzeństwa więc nie jest osaczony przez rodziców, ich uwaga się rozkłada na wszystkie dzieci, jedyne co że rzadko jesteśmy w domach rodzinnych i jak już przyjedziemy to chcą go mieć tylko dla siebie, ale jestem w stanie przeżyć te kilka dni. Nie wyobrażam sobie jednak mieszkania w tym samym mieście. Juliankowy_swiat Blogerka post napisany: 2019-06-24 01:53:05 Mój mąż ma bardzo dobry kontakt z rodziną jeśli trzeba to pomaga, ale na każdym kroku pokazuje mi, że to my jesteśmy dla niego najważniejsi. Nie wyobrażam sobie życia w trójkącie Może porozmawiaj z nim, że pora przeciąć pępowinę? :P mamaskarbow Mama post napisany: 2019-06-24 02:04:38 Oczywiście że mam takie wrażenie. Mieszkamy z jego rodzicami i ja dość często o coś muszę się prosić i 3 dni a jego mama czy tata poprosza robi odrazu. I też mam wrażenie że rodzicom poświęca więcej czasu niż nam. Zgłoszenie postu do moderacji Pomóż nam zrozumieć, co się stało Krótko uzasadnij przyczynę zgłoszenia posta Zgłoszenie postu do moderacji Twoje zgłoszenie zostało przyjęte Nasi moderatorzy przyjrzą się zgłoszonej przez Ciebie sprawie
Partner ciągle mnie krytykuje. Chyba nic mu się we mnie nie podoba. „Wciąż mnie poucza. To męczące i dołujące”. Fot. Unsplash. Jesteśmy z Jankiem razem od 8 miesięcy, mieszkamy razem od 2. Na początku było między nami bardzo dobrze, miłość wręcz nas storpedowała. Jak go poznałam to ogarnęło mnie uczucie, że TO TEN.
Co może zrobić mąż SZCZĘŚCIE w małżeństwie zależy od obojga małżonków. Jednakże z uwagi na swoje stanowisko mąż ponosi większą odpowiedzialność za stosunki panujące w rodzinie. W Słowie Bożym, Biblii, czytamy: „Mąż jest głową żony”. — Efez. 5:23. Mąż może sądzić, że trudności wywołuje przeważnie żona. Przypuśćmy, że ma rację. Ale czy właśnie jego umiejętność przezwyciężania trudności wywoływanych przez osoby, za które jest odpowiedzialny, nie dowodzi, że jest dobrą głową? Ktoś mógłby w tym miejscu wysunąć wątpliwość: „Obchodzenie się z własną żoną jest o wiele trudniejsze. Łatwiej mi przychodzi radzić sobie z setkami ludzi w przedsiębiorstwie, niż żyć z nią w zgodzie”. W słowach tych może być odrobina prawdy, gdyż z reguły problemy rodzinne sprawiają mężczyznom najwięcej kłopotu. Z pewnością dlatego Stwórca rodziny dał mężom tyle rad, jak mają traktować swe żony. Ponieważ Bóg stworzył kobietę, więc On najlepiej wie, jak mąż powinien się obchodzić z żoną. Klucz do zażyłych i serdecznych stosunków w małżeństwie Bóg stworzył niewiastę ‚jako uzupełnienie’ mężczyzny i zgodnie z Jego zamierzeniem między mężem a żoną miały panować zażyłe i serdeczne stosunki. Małżonkowie nie mają więc być tylko znajomymi, którzy zajmują wspólne mieszkanie; zostali uczynieni „jednym ciałem” (Rodz. 2:18, 24, NW). Mieli się tak uzupełniać swymi przymiotami, żeby w rezultacie zapanowały między nimi szczęśliwe stosunki. Niestety zażyłe i serdeczne stosunki między małżonkami są zjawiskiem dość rzadkim. Na przykład niejeden mąż narzeka, że żona jest zbyt oziębła w stosunkach cielesnych. Dlaczego? Od czego to zależy? Mąż, jako głowa rodziny, powinien rozsądnie przeanalizować tę trudność. W Biblii czytamy: „Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz każdy je żywi i pielęgnuje” (Efez. 5:28, 29). Jakie znaczenie ma ta rada? Czy żona rzeczywiście potrzebuje miłości męża? Tak, potrzebuje. Poradnie małżeńskie często zwracają uwagę na tę potrzebę. Na przykład dr David Reuben napisał: „Żona musi być ciągle zauważana, potrzebuje czułości, zrozumienia i uznania”. Oto zasadnicza prawda: Żona jest szczęśliwa tylko wtedy, gdy czuje, że mąż ją kocha. Tak więc intymne i serdeczne stosunki mogą być nawiązane tylko wtedy, gdy mąż zaspokaja tę potrzebę. Biblia napomina mężów: „Niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego”. — Efez. 5:33. Dlaczego należy okazywać miłość Niestety mężowie często uważają, że okazywanie miłości żonie jest niepotrzebne. Widocznie są zdania, że sam fakt przynoszenia do domu pieniędzy jest wystarczającym dowodem miłości. Ale jak oddziałuje na żonę brak jakiegokolwiek dowodu, że mąż darzy ją sympatią? Może wyjaśni to poniższy list pewnej kobiety, która napisała: „Mój problem przedstawia się następująco: Jestem spragniona (...) kilku miłych słów, jakiegoś komplementu, chciałabym, żeby mnie mąż objął ramieniem, gdy gotuję, albo żebym mogła mu usiąść na kolanach; oddałabym skarby świata, żeby mnie choć raz czule wziął w ramiona”. Tak, mąż powinien żonie okazywać miłość. Gdy to czyni, żona rozkwita, jest bardziej zadowolona, a nierzadko staje się nawet powabniejsza. Kobieta jest tak stworzona, że potrzebuje miłości. Dlatego Bóg napomina mężów, żeby miłowali żony. Lekceważenie tej rady pociąga za sobą tragiczne skutki; przede wszystkim z tego powodu obecnie tyle małżeństw jest nieszczęśliwych. Dlaczego? Żona, której mąż nie daje żadnych dowodów serdecznej sympatii, najczęściej traci pewność siebie i zaufanie do swej kobiecości. Może nawet powziąć pewnego rodzaju urazę do męża i podświadomie żywić chęć zemszczenia się na nim za to, że ją zaniedbuje. Czy można się spodziewać, że żona ogarnięta takimi uczuciami będzie czułą partnerką w stosunkach cielesnych? Okazywanie miłości Bardzo często mąż rzeczywiście kocha żonę, tylko trudno mu okazać tę miłość. Również w tym wypadku Biblia może być pomocna, gdyż poucza nas, jak mamy traktować bliźnich. Posłuchajmy: „Obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem”. — Kol. 3:12, 13. Są jednak mężowie, którym się zdaje, że takie odnoszenie się do żony nie jest męskie. Ale właśnie tak powinni traktować żony. Stosunki cielesne mogą nie zadowalać żony, a nawet mogą być dla niej nieprzyjemne, jeżeli mąż nie chce zrozumieć, że Bóg tak stworzył niewiastę, iż ona ujawnia swoje intymne uczucia mężczyźnie życzliwemu i wyrozumiałemu, a nie szorstkiemu i wymagającemu. Stwórca wiedział, że mąż spotyka się z wieloma błędnymi zapatrywaniami i dlatego musi być pouczony, jak należy miłować żonę. Dlatego Biblia zachęca mężów, żeby byli wyrozumiali i delikatni: „Podobnie wy, mężowie, współżyjcie z nimi według wiedzy, darząc je czcią jako naczynie słabsze, niewieście”. — 1 Piotra 3:7, NW. Szczególnie w związku z obcowaniem cielesnym mąż powinien brać pod uwagę to napomnienie. Powinien przy tym korzystać ze swej wiedzy o tym, jak Bóg stworzył kobietę. Kobieta zwykle nie jest tak silna, jak mężczyzna, a poza tym z reguły jest wrażliwsza i bardziej uczuciowa. Dlatego Bóg nakazuje mężom, żeby darzyli swe żony czcią jako słabsze naczynia, uwzględniając ich stan duchowy i cielesny. A zatem bywają takie okresy, kiedy kobieta czuje się niezwykle znużona i nie ma ochoty do obcowania cielesnego. Mąż może się tego domagać i zmusza ją do tego. Może to uważać za przejaw swego autorytetu, sądząc, że gdyby się zastosował do jej życzenia, aby odłożyć stosunek małżeński na inny czas, mogłoby to być poczytane za słabość. Wyrozumiałość męża dla żony pod tym względem nie jest oznaką słabości, lecz dowodem siły. Męskości wymaga właśnie zapanowanie nad sobą, a nie uznanie życzenia żony za zniewagę. Mąż powinien też postępować według wiedzy, gdy się zbliża do żony, żeby mieć z nią stosunek cielesny. Musi zrozumieć, że żona nie jest gotowa do tego natychmiast. Osiągnięcie stanu podniecenia płciowego trwa u niej nieco dłużej. Mąż, który bierze sobie do serca przykazanie Boże, żeby darzyć żonę czcią, będzie o tym pamiętał. Czule i cierpliwie pomoże jej go przyjąć, dzięki czemu ich zespolenie będzie mieć jednakowo dla obojga uszczęśliwiający i zadowalający przebieg. Jaką korzyść przynoszą takie dowody niesamolubnej miłości dla żony? Tkliwa miłość, którą ona odwzajemnia, łagodzi trudności w innych dziedzinach pożycia małżeńskiego. Obcowanie cielesne jest tylko drobną częścią składową pożycia małżeńskiego, w którym należy się stosować do pouczeń Bożych. Mąż nie powinien zapominać, że również przy innych okazjach ma się obchodzić z żoną według wiedzy i ma ją darzyć czcią. Na przykład powinien zdawać sobie sprawę, że okres miesiączkowania wywiera obciążający wpływ na jej stan cielesny, psychiczny i uczuciowy. W tym czasie może zrobić albo powiedzieć coś, czego normalnie by nie zrobiła ani nie powiedziała. Mąż musi to wziąć pod uwagę; nie powinien być przeczulony, gdy żona powie lub zrobi coś nierozsądnego, lecz ma nadal odnosić się do niej życzliwie. Ale to jeszcze nie wszystko. Małżeństwo może być szczęśliwe tylko wtedy, gdy oboje wzajemnie się wspierają i wymieniają poglądy. Chociaż mąż jest głową rodziny, powinien przed powzięciem decyzji zapytać żonę o jej zdanie i uwzględnić jej upodobania. Jeżeli to nie narusza jakiejś zasady, to nawet może postąpić zgodnie z jej życzeniem. W ten sposób daje dowód, że ją czci. Zastosowanie się pod tym względem do rad Bożych prowadzi do pokoju i szczęścia w małżeństwie. A jaki wpływ na życie seksualne wywiera niezgodność małżonków w innych dziedzinach ich pożycia? Pewna żona napisała zupełnie otwarcie: „Mężczyźni skarżą się, że żony są ‚zimne’. Czy wiecie, jak się to przedstawia w moim małżeństwie? (...) Starałam się rozmawiać z mężem na temat mojej pracy (...) On nigdy nie powie mi ani słowa o swoim zajęciu, chociaż zadaję mu wiele pytań w nadziei, że zaczniemy rozmawiać. (...) „Ponieważ w każdą niedzielę wieczorem chce ‚się odprężyć’, więc w te wieczory nigdy nie wychodzimy. Po całodziennym gotowaniu i sprzątaniu, zwykle o wpół do dziesiątej idę spać. On kładzie się do łóżka po ostatnim filmie i wtedy oczekuje oddanej mu towarzyszki sypialnianej. „Jestem ciekawa, ile zamężnych kobiet miałoby ochotę oddać się obcemu, który przez cały tydzień z nimi nie rozmawiał”. Ten list daje niektórym mężom wiele do myślenia. Może to głównie ty ponosisz winę za brak czułej i serdecznej więzi między tobą a żoną? Przyznanie się do błędów i skorygowanie ich wymaga pokory. Ale gdy się to zrobi, małżeństwo staje się szczęśliwsze. Może jednak masz trudności małżeńskie zupełnie innego rodzaju. Mąż oczekuje od żony czegoś więcej niż tylko zaspokajania potrzeb seksualnych. Przezwyciężanie innych trudności W małżeństwie liczą się również umiejętności żony w prowadzeniu gospodarstwa domowego oraz w gotowaniu. Pewien mężczyzna powiedział bez osłonek: „Może inni mężowie są odmiennego zdania, ale ja wolałbym mieć czyste mieszkanie i lepiej odżywione dzieci niż taką żonę, która się niczym zbytnio nie przejmuje, byle tylko czuć się wypoczętą, gdy idziemy do łóżka”. Może osiągnięcia twojej żony znacznie ustępują osiągnięciom ‚dzielnej niewiasty’, którą opisuje Biblia (Prz. 31:10-31). Co należałoby zrobić w takim wypadku? Niektórzy mężowie gderają na żony i wytykają im, że inne kobiety lepiej prowadzą gospodarstwo domowe i lepiej gotują. Najczęściej odnosi to jednak tylko taki skutek, że żona się złości. O ileż lepiej byłoby, gdyby mąż tak przemawiał do żony, żeby sama zapragnęła zostać lepszą gospodynią i lepszą kucharką. Można jej taktownie zwrócić uwagę, że nieposprzątane mieszkanie lub źle odżywione dzieci robią złe wrażenie na innych. Można jej wytłumaczyć, że zły przykład matki odbije się ujemnie na późniejszym życiu dzieci. Jeżeli mąż powie to życzliwie i przyjaźnie, to żona zapragnie się poprawić. Jeżeli żona nie uczyła się nigdy prowadzenia gospodarstwa domowego, to zachęć ją i pomóż jej posiąść tę umiejętność. Niech widzi, jak bardzo cenisz sobie jej wysiłki. Gdy zauważysz choćby najmniejszą poprawę, szczerze ją pochwal. Dlaczego w dzień wolny od pracy lub wieczorem nie miałbyś pomóc jej przy zmywaniu naczyń, czyszczeniu dywanów i froterowaniu podłóg? Kto tak postępuje, ten wprowadza w czyn radę biblijną, żeby miłować żonę, i może być pewny, że osiągnie dobre wyniki. Mąż powinien też być rozsądny i nie przesadnie dokładny. Pewien mąż, który często zrzędził na żonę, ponieważ jego zdaniem mieszkanie mogło być lepiej posprzątane, miał akurat urlop, gdy żona musiała pójść na kilka dni do szpitala. Podczas tych paru dni sam prowadził gospodarstwo domowe i opiekował się dziećmi. Po raz pierwszy uświadomił sobie, ile to wymaga pracy, i szczerze przeprosił żonę za swoje zrzędzenie. Zamiast być wymagającym i krytycznym bądź wyrozumiały i chwal żonę. Wtedy najprawdopodobniej będą uwzględniane twoje propozycje ulepszenia czegoś. Jeżeli pamiętasz, że „mężowie powinni miłować swoje żony”, to bez względu na rodzaj trudności, które mogłyby się wyłonić w waszym małżeństwie, będziesz w stanie je przezwyciężyć. — Efez. 5:28. Obecnie jest jednak wiele rodzin, w których wielkie trudności sprawiają dzieci. Jak można się z tym uporać?
Psychologia międzykulturowa. Mgr Piotr Jan Antoniak Psycholog , Warszawa. 76 poziom zaufania. Witam Panią. Znajduje się Pani w bardzo trudnej sytuacji (kryzysowej). Pytanie z końca Pani postu wskazuje, że trudno Pani znaleźć kierunek, w którym miałaby Pani pójść. Moim zdaniem w takiej sytuacji ważnym "kompasem" wskazującym Pani
Kochani proszę o poradę bo nie wiem co mam robić. Proszę też bez obrażania. Mam męża jesteśmy razem 7 lat mamy 2 dzieci. Ale jest tak że mąż nie chce pracować na umowę woli na czarno. Czasami krzyczy na mnie ale nie odzywam się i jakoś to idzie do przodu. Moja teściowa potrafi mnie obrażać i naśmiewać się z mojego wyglądu, że np: nie mam piersi i że kupi mi maść na wzrost piersi i mówi to przy obcych ludziach. Mówiłam o tym mężowi ale on nie umie się postawić swojej matce. Jak mówię, że ma się nie wtrącać w to jak wychowuje dzieci to mnie poucza. Kocham innego mężczyznę ale boję się mu o tym powiedzieć, że mnie wyśmieje a ja bym bardzo chciała z nim być. Nie wiem czy on mnie kocha ale marze aby z nim być często mi się śni. Co robić?
Związki. Podejrzewasz, że mąż Cię zdradza? Te 5 kwestii musisz z nim poruszyć. przez Maria 2 lata temu. Albo już to wiesz, albo ktoś Ci powiedział, albo się po prostu domyślasz. Zdrada w związku, na dodatek małżeńskim, to coś okrutnie bolesnego. W Twojej głowie jest aktualnie milion myśli na sekundę. Zupełnie nie wiesz co
fot. Adobe Stock Ja tak dłużej nie mogę. Teściowa wtrąca się do wszystkiego, a memu mężowi to nie przeszkadza. Faktycznie, jest mi czego zazdrościć – prychnęłam ze złością, kiedy Hanka, moja przyjaciółka od serca, zaczyna opowiadać, jakie to ja mam wspaniałe życie. Patrzyła na mnie ze zdumieniem i nadal próbowała mnie przekonywać, że w porównaniu z innymi to jestem szczęściarą. – Czego ty właściwie chcesz? – pytała Hanka. – Masz pieniądze. Niczego ci nie brakuje. Mąż cię nie zdradza, tyra jak wół, żeby wam na wszystko starczało. Teściowa pilnuje dziecka i jest na każde zawołanie. – I zagląda mi w garnki – wpadłam jej w słowa. – I sprawdza, jak sprzątam. I włazi do naszej sypialni, kiedy chce, bez pukania. I ciągle mi powtarza, że taki skarb jak jej syn, powinnam nosić na rękach. Wystarczy?! – wyrzuciłam z siebie. – Daj spokój. Jedziesz sobie do miasta, kupujesz, co tylko chcesz. Nikt ci nie wylicza pieniędzy. Masz, co zamarzysz. – A właśnie, że nie mam. Marzyłam o studiach. Chciałam się zapisać do jakiejś szkoły, bo Krystian mi obiecywał, że jak urodzę i podchowam dziecko, nie będzie miał nic przeciwko. I co? Nie ma mowy. „Po co ci szkoła? – mówi. – Ucz się lepiej, jak dom prowadzić. Będzie więcej pożytku”. I tyle mam z tych jego obietnic. – No, ja na twoim miejscu bym się nie upierała. I tak do pracy nie pójdziesz, bo nie musisz, to po co ci studia? A w takim wielkim domu jak wasz jest na pewno sporo roboty, więc się nie nudzisz. A właśnie, że się nudzę. Strasznie. Co Hanka wie? Nie mieszka z nami, więc nie widzi, jak moja teściowa krąży koło mnie i ledwo się za coś wezmę, a już słyszę: „nie zamiataj tą szczotką”, „za grubo kroisz ziemniaki”, „nie dodawaj papryki do sałatki, bo Krystianek jej nie lubi”. Więc wszystko rzucam i nic nie robię. Godziny płyną, w uszach mam ciągły jazgot mamusi mojego męża, a dookoła siebie pustkę. Nawet moje dziecko zawłaszczyła. Mały ma prawie 3 lata, a ciągle chodzi z pieluchą i smoczkiem, bo dobra babcia mu na wszystko pozwala. Jest rozpieszczony, rozrabia i nikogo nie słucha, ale ja nie mogę się nawet odezwać, bo zaraz słyszę: – A ileż to ty dzieci wychowałaś, że jesteś taka mądra? Jak będziesz miała tyle lat, co ja, to może coś będziesz wiedziała o świecie. Na razie słuchaj i patrz. Krystian wychodzi do warsztatu rano i wraca, kiedy ja już śpię. To znaczy udaję, że śpię, bo ostatnio nawet sen do mnie nie przychodzi. Przewracam się na łóżku, poprawiam poduszkę, otwieram okno, zamykam okno. On kładzie się koło mnie i natychmiast chrapie. Strasznie chrapie. Więc, często się tak męczę do świtu. Wiem, że on ciężko pracuje, że jest dobry, spokojny, że mnie na swój sposób kocha. Ale mógłby mnie zauważyć, porozmawiać, wysłuchać, a nie tylko uprawiać ze mną seks trzy razy w tygodniu: w środę, sobotę, niedzielę, jak w zegarku. Doszło do tego, że już we wtorek wieczorem mam gęsią skórkę, kiedy sobie pomyślę, że znowu muszę udawać, jak mi jest dobrze. A ja już dawno nic nie czuję. Tylko strach i obrzydzenie. Jak jedziemy do miasta, to on mi każe kupować drogie biustonosze i majtki, żebym miała na te dni, kiedy jest między nami zbliżenie. Mam się w to ubierać, a potem z siebie zdejmować, jak na mnie będzie patrzeć. Na początku nawet było fajnie, ale kiedyś w trakcie weszła teściowa i przez następne dni było gadanie i wydziwianie, jakbym robiła coś naprawdę strasznego. Tak się wtedy wystraszyłam i zawstydziłam, że już nie mogę przestać myśleć, że zaraz otworzą się drzwi i ona wejdzie w tych swoich różowych wałkach i fioletowym szlafroku. Prosiłam Krystiana, żeby założył zamek albo pogadał z matką i zakazał jej włażenia do nas bez pukania, ale – gdzie tam. – Będzie jej przykro – powiedział. A że mnie jest przykro i wstyd, to go wcale nie obchodzi. Nie mówi jej też, że chcę prowadzić własną kuchnię, bo lubię gotować i wymyślać różne potrawy. Ale skąd?! Gdzieżby mi pozwoliła? W końcu mieszkamy w jej domu. Wprawdzie nasza połowa jest niby Krystiana, ale tylko – niby. Ona rządzi wszędzie. Więc jemy te kluchy z sosami i zawiesiste zupy, tłuste rosoły i kapuchę z zasmażką. Krystian ma coraz częściej zgagę, bo napycha się przed snem, a ja w ciągu półtora miesiąca przytyłam 2 kilogramy. Jak tylko spróbuję zrobić coś po swojemu, od razu słyszę: – Poczekaj, poczekaj, przy takim gospodarowaniu wszystko pójdzie na zatracenie. I po co człowiek tak harował i harował, kiedy nikt tego nie docenia. We własnym domu czuje się jak obcy. Musi patrzeć, jak ktoś trwoni majątek i czas przelewa jak wodę przez sito. I tak w kółko. Zawsze bezosobowo, ale przecież wiadomo, że ten „ktoś”, to – ja! Albo podnosi pokrywkę z garnka, w którym gotuję moją zupę. Próbuje. Krzywi się i stwierdza z przekąsem: – No, na takim jedzeniu to wy daleko nie zajedziecie. Zamorzysz dziecko i męża. Ty sobie możesz tak jeść, bo nic nie robisz, ale dziecko rośnie, a Krystian tyra jak wół. I muszą jeść porządnie. Mam prawo jazdy i lubię prowadzić auto. Namówiłam Krystiana, żeby kupił nowy samochód. Taki – dla mnie. Cieszyłam się jak dziecko. Niestety, i tę radość mi zepsuła. – Nie wiem, synu, czy ty dobrze zrobiłeś? Gdzie jej dać kierownicę do ręki? I może jeszcze dziecko będzie chciała wozić? Po moim trupie. Dałam jej druty, żeby zrobiła sweterek dla małego, to powiedziała, że nie ma cierpliwości. A do jazdy będzie miała? Dobrze ci radzę, odbierz jej kluczyki, bo przeczuwam jakieś nieszczęście. I znowu mój mąż, zamiast stanąć w mojej obronie i powiedzieć, że dobrze i bezpiecznie jeżdżę, że mogę brać nasze dziecko, dokąd tylko chcę, że jestem matką i nie zrobię mu krzywdy, jak zwykle położył uszy po sobie, machnął ręką i tyle go widziałam. Wieczorem próbował coś mętnie tłumaczyć, że z matką nie ma co wojować, bo szkoda nerwów, ale znowu myślał tylko o swoich nerwach. Moje były mu obojętne. Więc, w tym niby moim aucie kury mogą znosić jajka, bo wcale nim nie jeżdżę. Raz czy dwa siadłam jako kierowca, ale ona stała na ganku i patrzyła, jak sobie poradzę. Ręce założyła na piersiach i świdrowała mnie oczami. Oczywiście, z nerwów trzęsły mi się ręce i kolana. Ruszyłam tak ostro, że o mało nie uderzyłam w ogrodzenie, a potem samochód mi zgasł i nie mogłam go zapalić, nie wiem dlaczego, bo przecież jest nowy i sprawny. Podejrzewam, że ta czarownica rzuciła jakiś urok. Wiem, że opowiadam głupstwa, ale już sobie z tym wszystkim nie radzę. A wczoraj przeszła samą siebie. Bez pytania weszła do naszego pokoju. Wykorzystała moment, kiedy pojechaliśmy do moich rodziców, i zabrała z regału wszystkie moje książki. Wyniosła je na strych, a na ich miejsce postawiła kryształowe wazony, koszyczki, figurki... Kiedy wróciliśmy stwierdziła: – Zrobiłam u was porządek, bo te papierzyska tylko się kurzyły. Teraz macie elegancko i wreszcie jak u ludzi. Nie wytrzymałam i była awantura. Ale pożytek z tego taki, że w domu grobowa cisza, nikt się do nikogo nie odzywa, tylko ona trzaska drzwiami i tłucze w kuchni garami. Krystian twierdzi, że mogłam nabrać wody w usta, że w końcu nic się nie stało, a mama chciała dobrze. Mówi jeszcze, że jakbym była mądra, to ona by mi jadła z ręki. Nie chce tylko wyjaśnić, co ma na myśli i na czym ta moja mądrość miałaby polegać? Chcesz podzielić się z innymi swoją historią? Napisz na redakcja@ Więcej listów do redakcji:„W wieku 16 lat oddałam córkę do adopcji. Teraz uratowałam życie wnuczce, która była ciężko chora”„Mój narzeczony pochodził z majętnej rodziny z koneksjami, a ja nie śmierdziałam groszem. To nie mogło się uda攄W wieku 45 lat zostanę po raz drugi mamą i po raz pierwszy babcią. Nie planowałam tego, ale tak w życiu bywa” Widzę, że mnie oszukuje. Co mam robić? Z pewnością takie zachowanie partnera może być dla Pani niepokojące. Jednak powody mogą być bardzo różne - zarówno spowodowane jakimś problemem wynikającym z Waszej wzajemnej relacji, ale także możliwe jest, że Pani partner zmaga się z jakimś osobistym kryzysem. Najważniejsze, by