Może się na przykład okazać, że będziemy musieli zmierzyć się z Chorwacją. Czechy. Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził 18.11.2023. Mateusz Bijak. Posted: 19 listopada
Kod produktu: KM330_KAG32 Producent: Kubek z nadrukiem nosacza Janusza Opis produktu: Powłoka wielowarstwowa utwardzana Pojemność 330ml Wysokość 93mm Pełnokolorowy nadruk o wymiarach max 20x9,3 cm UWAGA! Kubek ze względu na swoją "magiczną" powłokę nie nadaje się do mycia w zmywarce! Po zalaniu gorącą cieczą na kubku pojawia się stopniowo wybrana grafika, która w normalny jego stanie zakryta jest kolorem czarnym. Po wystudzeniu zalanej cieczy kubek ponownie staje się czarny. Grafika przykryta jest w około 90%, to jeden z lepszych parametrów dostępnych na rynku Każdy kubek pakowany jest do kartonika. Ale nie jak u większości sprzedawców, do zwykłego i białego. My bez żadnej dopłaty dajemy kartoniki ozdobne w stylu "eko". Żadna produkcja przez bezduszne maszyny. Cała kompozycja składana jest przez naszych pracowników dzięki czemu każdy produkt staje się wyjątkowy i niepowtarzalny... Z myślą o Tobie... Taki zestaw to idealny pomysł na prezent! Sprawdź koniecznie naszą ofertę, na pewno wybierzesz odpowiedni wzór i sprawisz niezapomniany oraz praktyczny prezent bliskiej Ci osobie. A może też znajdziesz coś dla siebie :)
Zgadzacie się z poniższym zdaniem Marka Carney'a? 👇 Obecna sytuacja wpłynie na nasze oczekiwania i postrzeganie wartości w biznesie, czy "wyposzczeni"…

fot. Żadna Polska drużyna nie zdołała awansować do finału zamkniętych kwalifikacji do DreamHack Open Sevilla 2019. W pierwszym półfinałowym starciu BIG pokonało Illuminar Gaming 2:1, a następnie po nieco bardziej wyrównanych grach Team GamerLegion wyeliminował BIG 2 : 1 Illuminar Gaming (el. DH Open Sevilla – półfinał) 14 6 Train 9 16 8 7 16 […] Żadna Polska drużyna nie zdołała awansować do finału zamkniętych kwalifikacji do DreamHack Open Sevilla 2019. W pierwszym półfinałowym starciu BIG pokonało Illuminar Gaming 2:1, a następnie po nieco bardziej wyrównanych grach Team GamerLegion wyeliminował BIG 2 : 1 Illuminar Gaming (el. DH Open Sevilla – półfinał) 14 6 Train 9 16 8 7 16 14 Nuke 1 2 2 1 16 14 Mirage 1 1 2 0 Illuminar Gaming bardzo dobrze rozpoczęło swój pojedynek z BIG na Trainie. Paweł „innocent” Mocek i jego koledzy po porażce w pistoletówce zdobyli pięciopunktową przewagę, którą utrzymali do samego końca pierwszej połówki. Po zamianie stron międzynarodowa formacja próbowała zatrzymać ofensywę Polaków, lecz ci korzystając z wypracowanego wcześniej prowadzenia wygrali rzutem na taśmę 16:14. Dużo gorzej wyglądała sytuacja naszych rodaków na Nuke’u. Tam raz za razem ekipa Daniela „STOMPA” Płomińskiego oddawała kolejne rundy rywalom, którzy w pierwszej części pojedynku utracili zaledwie jedno oczko. Niestety, BIG wygrało również drugą pistoletówkę i mimo zgarnięcia przez iHG force’a Ismailcan „XANTARES” Dörtkardeş i jego kompani już po kilkunastu sekundach domknęli mecz, który zakończył się wynikiem 16:2. Również na Mirage’u Owen „smooya” Butterfield wraz ze swoją drużyną nie dał żadnych szans nadwiślańskim zawodnikom, którzy swoją jedyną rundę w pierwszej połówce rywali w… 14. rundzie. Następnie BIG dołożyło na swoje konto piętnaste oczko i koniec końców zatriumfowało również na trzeciej mapie, awansując tym samym do finału zamkniętych eliminacji. 1 : 2 Team GamerLegion (el. DH Open Sevilla – półfinał) 6 4 Overpass 11 16 2 5 (10) 25 6 Train 9 23 (8) 9 6 10 5 Mirage 10 16 5 6 Gracze rozpoczęli mecz z Teamem GamerLegion na Overpassie od zwycięstwa w pistoletówce i rundzie force, na czym w zasadzie można by zakończyć wymienianie ich osiągnięć w spotkaniu na tej mapie. W dalszej części rozgrywki prym ciągle wiedli Szwedzi, którzy pozwalali naszym rodakom zdobywać jedynie pojedyncze oczka. Do końca połówki Janusz „Snax” Pogorzelski i jego koledzy zdążyli podwoić swój dorobek, a po zamianie stron zdobyli jeszcze tylko dwa oczka, przegrywając 6:16. Na Trainie walka była dużo bardziej wyrównana. Początkowo to Virtusi zdobyli kilka rund przewagi, lecz wkrótce Skandynawowie zaczęli odrabiać straty i ostatecznie przed zamianą stron wysunęli się na trzypunktowe prowadzenie. W drugiej części meczu Polacy bardzo szybko odrobili straty, a następnie zdobyli przewagę, która pozwoliła im komfortowo grać do końca regulaminowego czasu gry. Niestety, mimo tego rodzimi zawodnicy nie zdołali zamknąć mapy w podstawowym czasie, a byliśmy świadkami dogrywki, w której po 18. rundach wypełnionych zaciekłymi pojedynkami podopieczni Jakuba „kubena” Gurczyńskiego zatriumfowali 25:23. Na decydującym Mirage’u początkowo ponownie byliśmy świadkami dominacji Teamu GamerLegion, który po porażce w pistoletówce i rundzie force zaczął skutecznie walczyć z ekipą Michała „snatchiego” Rudzkiego. Po kilkunastu minutach Szwedzi prowadzili już 10:5 i to oni rozpoczęli od zwycięstwa drugą część meczu. Wkrótce potem Alfred „RuStY” Karlsson i spółka zdobyli piętnaste oczko i mimo oporu Niedźwiedzi wyeliminowali ostatnią Polską drużynę z zamkniętych kwalifikacji do DreamHack Open Sevilla 2019. Awans na turniej główny wywalczy tylko najlepsza formacja – dokończenie rywalizacji jeszcze dziś wieczorem. DreamHack Open Sevilla zaplanowano zaś na 13-15 grudnia, a w puli nagród turnieju znajdzie się 100 tysięcy dolarów.

"Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził. Tak najprościej i w ironiczny sposób można skomentować pierwszy mecz reprezentacji Polski na mistrzostwach świata w Katarze", mówi w rozmowie z portalem tvrepublika.pl szef redakcji sportowej naszej stacji Rafał Kacprzak. • poniedziałek, 14 września 2020 19:49 Kojarzycie tego mema z nosaczem sundajskim (robiącym furorę w sieci zwykle po meczach polskiej reprezentacji), na którym widnieje hasło „Niby człowiek wiedzioł, a jednak trochę się łudził”? Dokładnie takie odczucia towarzyszyły mi podczas seansu filmu „After 2”, który zadebiutował w ten weekend w naszych kinach. Dziękujemy, że wpadłeś/-aś do nas poczytać o filmach i serialach. Pamiętaj, że możesz znaleźć nas, wpisując adres Jeśli ktoś z widzów rozumie (lub choćby rozumiał w wieku gimnazjalno-licealnym) fenomen serii filmów „American Pie”, a do tego jest w stanie nadążyć za fenomenem takich produkcji jak „50 twarzy Greya”, czy „365 dni”, to mniej więcej wie, czego może się spodziewać po „After 2″, który w miniony weekend zadebiutował na ekranach polskich kin. Problem z filmem Rogera Kumble’a jest jednak taki, że ze wspomnianych wyżej produkcji czerpie wszystko, co najgorsze, ledwie muskając wątki, sceny i klimat, które zapewniłyby mu sukces (choć w to, że film przyciągnie do kin masę żądnych „gorących” wrażeń nastolatków, akurat nie wątpię). „After” i jego kontynuacja czerpią z „50 twarzy Greya” wszystko co najgorsze Ale po kolei. Jeśli ktoś nie widział pierwszej odsłony „After” (oba filmy to adaptacja powieści autorstwa Anny Todd), nie musi nadrabiać zaległości przed seansem drugiego okrążenia tej serii. Fabuła jest bardzo czytelna, wyjaśniona, a przy tym mocno przewidywalna. Nawiasem mówiąc, i tej drugiej części oglądać nie warto, ale o tym za chwilę. Tak czy inaczej, jeśli ktoś znajdzie się już w kinie, powinien przygotować się na skok w naszkicowaną rzeczywistość wchodzących w dorosłość Amerykanów, którzy po skończonych szkołach ruszają z impetem do korporacji, by tam jako trybiki w maszynie spełniać się zawodowo i zarabiać na weekendowe drinki i imprezowanie. Opowieść oparta jest o losy dwojga młodych osób: Tessy (w tej roli Josephine Langford) i Hardina (Hero Fiennes-Tiffin). Po burzliwym finale pierwszej części dziewczyna chce zapomnieć o chłopaku i próbuje — skądinąd skutecznie — skoncentrować się na karierze w jednym z wydawnictw. Jak łatwo można się domyślić, Hardin jednak szuka i znajduje swoje szanse, a cały wątek okraszony jest kolejnymi wzlotami i upadkami ich relacji. Problemy rodem z „Bravo Girl” i przewidywalność akcji większa, niż w „Trudnych sprawach” Przeczytałam powyższy akapit i brzmi on na tyle poważnie, że ktoś mógłby czuć się zachęcony do choćby dania szansy filmowi Kumble’a. Nic bardziej mylnego. Fabuła w stylu najgorszym z możliwych pokazuje emocje nastolatków, sprowadzając ich do koszmarnych, wyciętych niczym z poradnika w “Bravo Girl” postaw, nad którymi sami zainteresowani ani nie mają kontroli, ani nie mają przesadnej ochoty jej mieć. Dialogi i “zwroty akcji” (cudzysłów, niestety, zamierzony) są tak siermiężne i ciosane tak grubo, że w zasadzie w trakcie filmu można rozpisać je na kilkanaście minut do przodu: wszystkie przewidywania spełniają się co do joty. Jeszcze więcej seksu i taniej psychologii Twórcy filmu próbowali wypełnić fabularne dziury, wpadki i niedociągnięcia scenami seksu. I rzeczywiście w “After 2” zaglądamy razem z bohaterami do łóżka, pod prysznic, na imprezę, na kanapę… Niestety, nawet tutaj główna bohaterka musi zaprezentować widzom (dwukrotnie) swoje majtki z wyeksponowaną nazwą marki, a romantyczne dialogi (z założenia potraktowane jako coś w rodzaju gry wstępnej) są tak sztuczne, że nawet tanie romansidła, chomikowane w latach 90. przez panią kioskarkę pod ladą, wydają się arcydziełem i mistrzostwem precyzyjnej konstrukcji. Czytaj też: „Moda na sukces” i koronawirus: scena „namiętnego” pocałunku z manekinem podbija sieć Owszem, możemy na siłę poszukać pozytywów, co jest jednak zadaniem trudnym. Spróbujmy. Główna bohaterka nie jest szczupłą modelką prosto z magazynów, co może być dobrym sygnałem dla nastolatków, którzy obejrzą ten film (choć już z makijażem Tessa jest zawsze przygotowana, nawet budząc się wcześnie rano w łóżku). Trudne i zagmatwane relacje Hardina ze swoim ojcem pokazane są całkiem zgrabnie, a fakt, że bohater wylewa w końcu swoją żółć wobec nieco zwariowanego taty, daje mu oczyszczenie, a nie frustrację. Ktoś może próbować też doszukać się jakiejś prawdy w tym, jak Tessa odnosi się do swojej matki, a także jak jej nowy kolega Trevor (Dylan Sprouse) zderza się ze swoją samotnością, biorąc na siebie zbyt dużo obowiązków zawodowych. Czytaj też: Jak nakręcić sceny seksu, gdy trzeba zachować dystans? Brytyjczycy mają sposób Jedna scena damskiej bijatyki to trochę za mało, żeby przykuć uwagę widza na dłużej Powiedzmy sobie jednak szczerze: całość jest tak toporna, że odnajdywanie czegoś sympatycznego w „After 2″ przypomina szukanie igły w stogu siana. Żeby było jasne: od tego rodzaju filmów nie oczekuję wielkiego filozoficznego przekazu, okraszonego metafizycznym katharsis i zerknięciem w głąb siebie i swoich relacji. To oczywiste, że podobnie jak wspomniane na początku „American Pie” ma to być prosta, momentami głupkowata opowieść z poczuciem humoru, jakie większość z nas zostawiła na ostatnich osiemnastkach kolegów i własnej studniówce. Niemniej jednak nawet ten względnie pociągający luz, sentymentalna podróż do czasów beztroski i braku odpowiedzialności nie jest przez twórców „After 2″ oddana na tyle dobrze, by można było uwzględnić ją po stronie plusów. Akcja i tempo filmu niestety, również nie powalają. Tak naprawdę jedyna scena, podczas, której na chwilę wstrzymałam rękę w połowie drogi od kubełka z popcornem do ust, to ta, w której główna bohaterka rzuciła się na swoją wredną rywalkę, urządzając małą galę żeńskiego pojedynku MMA. W skrócie, na „After 2” składają się ze dwa dowcipy, które przy dużym miłosierdziu można uznać za w miarę zabawne, ze trzy dialogi, po których nie zgrzytają zęby, no i — to już kwestia gustu — ze dwie całkiem przyjemnie nakręcone sceny erotyczne. To jednak dużo za mało, nawet jak na film, który z definicji ma być prostą historią, a nie wielkim kinem ubiegającym się o największe nagrody artystyczne. Czytaj też: „Mulan”, „After 2” i najważniejsze premiery VOD. Podpowiadamy, co obejrzeć w weekend The post Niby widz wiedział, a jednak trochę się łudził. Niestety: „After 2” jest takim samym gniotem, jak pierwsza część filmu appeared first on . Więcej

Re: Niby człowiek wiedzioł a jednak się łudził:) Autor: vacarius 2020-09-18 11:13 Re: Niby człowiek wiedzioł a jednak się łudził:) Autor: ~Neo 2020-09-18 11:16

W samym środku wakacyjnej informacyjnej suszy w NHL hokejowy światek obiegła wieść, której niektórzy od dawna obawiali się jak zarazy. Właściciele klubów najlepszej hokejowej ligi świata przegłosowali projekt, na mocy którego już od sezonu 22/23 na bluzach zespołów pojawią się reklamy. To kolejny tego typu ruch, po tym, jak przed rokiem umieszczono sponsorskie symbole na kaskach zawodników. Kibice NHL, w większości podchodzący do swojej ligi bardzo konserwatywnie i tradycjonalistycznie, kiepsko przyjęli tę wiadomość. Czy jest się czym przejmować? Po pierwsze pół żartem, pół serio muszę napisać, że NHL następnym razem powinna zapytać Montreal Canadiens jak się puszcza do mediów trudny przekaz. Kiedy Habs wydawali oświadczenie dotyczące kontrowersyjnej selekcji Logana Mailloux w tegorocznym drafcie, w którym informowali o podjęciu określonych kroków dotyczących przyszłości młodego hokeisty, uczynili to dosłownie kilka minut po otwarciu Free Agency. Wszyscy byli zaaferowani kontraktowym szaleństwem, deklaracja Montrealu odbyła się na totalnym uboczu. Tymczasem niepopularna decyzja NHL ujrzała światło dzienne w samym środku niczego. Duża PR-owa wpadka, acz oczywiście podkreślmy, że o decyzji właścicieli klubów nie dowiedzieliśmy się z oficjalnego ligowego przekazu, a z niezależnych źródeł: jako pierwszy o sprawie napisał portal Sportico. Muszę przyznać, że mam kiepskie wyczucie tego typu klimatów. Można rzec, że jestem w pewnym stopniu naiwniakiem: nadal mocno wierzę, że wszyscy się opamiętają i zawodnicy z NHL pojadą na Igrzyska do Chin, tak jak przed trzema laty sądziłem, że na bank zagramy w Pjongczangu… Chyba podobnie miałem z reklamami. „Nie no, chyba tego nie zrobią” – myślałem jeszcze kilka lat temu. Przed rokiem, gdy ogarnęła nas pandemia, ogłoszono, że w celu zmniejszenia covidowych strat małe logo sponsorów pojawią się na kaskach hokeistów. Wówczas przekonywałem siebie samego: „dobra, niech już mają te kaski, jeśli dzięki temu mają się dalej nie posunąć…”. Zdaje się, że po prostu bardzo chciałem zachowania jakiejkolwiek, eee… świętości? Duże słowo, ale doskonale wiecie, o co chodzi – o choćby __________________________________ Aby czytać dalej Wybierz jedną z opcji abonamentu i ciesz się nieograniczonym dostępem do serwisu. NHL w PL to miejsce naszej pracy. Traktuj nas jak gazetę lub magazyn. Dziennik lub miesięcznik, przy tworzeniu którego działa wiele osób za określone wynagrodzenie. 10 złotych za miesięcznik złożony z 100 stron (średnia ilość artykułów w portalu) to uczciwa cena. Możesz nam zaufać! Współpracujemy z uznanymi na polskim rynku markami jak TVP, czy wydawnictwo SQN, a o naszej rzetelności i bezpieczeństwie całego procesu świadczą już setki sprzedanych przez nas abonamentów. Płatność jest prosta i intuicyjna ale w razie wątpliwości w FAQ zobaczysz jak wygląda proces zakupu. Zapraszamy do działu z darmowymi artykułami gdzie będziesz mógł przekonać się, że naprawdę warto w nas zainwestować. Istnieje możliwość zapłaty zwykłym przelewem bankowym. W tym celu proszę wykonać przelew na konto: NHL W PL Idea Bank: 84195000012006351270730001 W tytule należy podać wybrany abonament i adres e-mail. Jak tylko otrzymamy pieniądze, uaktywnimy konto. Można to przyspieszyć przesyłając nam potwierdzenie przelewu na redakcja@ 30 dni19 zł NazwaPrzelewAbonament 90 dni50 złNazwaPrzelewAbonament 180 dni90 zł Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził. Trzeci rok z rzędu nie odbędzie się największa impreza branżowa, czyli targi E3. Oficjalny powód ten sam, czyli COVID. Mam jednak wrażenie
Jak wypada Diablo Immortal na PC? Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził Kiedy już wszyscy przygotowaliśmy się na to, że nowe Diablo wyląduje wyłącznie na urządzeniach mobilnych... Blizzard znienacka zapowiedział też wersję PC. Oczywiście nawet po opublikowanych materiałach widać było, że to wyłącznie czysty port z “mobilek”, ale i tak czuć, że ta edycja potrzebuje jeszcze sporo dopieszczenia.
Przyznam jednak, że widownia była merytorycznie przygotowana i krytyczna, więc paradoksalnie mieszanka groźniejsza niż pojawienie się w TVP Info. Bo tam są tylko chwytliwe slogany, a tutaj jak źle odpowiesz to tracisz wyborców z szeroko pojętej grupy inteligencji, elektorat, o który partię demokratyczne mocno walczą.
Home Ja i O MnieRozwój Osobisty Zmora_z_jeziora zapytał(a) o 11:40 Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził? (⌣‸⌣”) 2 oceny | na tak 100% 2 0 Odpowiedz Odpowiedzi DarkGirl127 odpowiedział(a) o 16:01 No tak czasami bywa... 0 0 Uważasz, że znasz lepszą odpowiedź? lub

Niby nie, ale mi się udało. Lubię to Odpowiedz . Niby człowiek wiedział, a jednak się łudził. Lubię to Odpowiedz . lkdahfja . 11 g, 8 min.

Na początek krótkie przypomnienie. W kwietniu 2020 r. rząd Australii postanowił wciąć za klapy Big Techy, potrząsnąć i powiedzieć im – albo płacicie dostawcom treści, albo wy… noście się z naszego kraju. Co na to Facebook? Facebook na to „ok, skoro chcecie, żebyśmy płacili wydawcom za newsy, to my po prostu nie będziemy tych newsów pokazywać i po kłopocie”. To było w czerwcu 2020 r. Serwis Marka Zuckerberga uznał, że do przetrwania w Australii nie potrzebuje informacyjnej części swojego biznesu i zapowiedział taktykę blokowania linków pochodzących od australijskich mediów. rząd nie ugiął się jednak pod presją Zucka i dalej procedował niekorzystne dla niego prawo, przegłosowując podatek od linków, toteż w lutym 2021 r. Facebook jak powiedział, tak zrobił i zaczął blokować dostęp do informacji pochodzących z Wyspy Kangurów. Amerykański gigant zdecydował, że w Australii żadne linki od mediów nie będą możliwe do publikacji, oglądania i odczytania. I to bez względu, czy taki link chciałoby opublikować oficjalne konto danego wydawcy, czy zwykli, prywatni użytkownicy. Co więcej, w Australii nie będą się również wyświetlać treści z serwisów zagranicznych, a reszta świata na Facebooku nie będzie mogła udostępniać i widzieć żadnych medialnych treści z Australii. Sęk w tym, że oprócz odcięcia Australijczyków od wiadomości czy treści rozrywkowych, Facebook jednym zamachem miecza odciął ich również od istotnych stron rządowych, w tym informacji od ministerstwa zdrowia czy służb porządkowych. Rzecz tym bardziej problematyczna, iż w lutym 2021 r. Australia rozpoczynała wdrożenie narodowego programu szczepień przeciwko COVID-19, a do tego płonęły australijskie lasy. Dostęp do informacji od służb porządkowych był dla wielu ludzi niezbędny, a media społecznościowe są dziś jednym z najważniejszych kanałów dotarcia do szybko się zmitygował i odblokował strony odpowiednich służb, tłumacząc się, że „ups, to był błąd, przepraszamy, nie wiemy, jak to się stało”. Nikt wtedy Facebookowi nie uwierzył w przypadkowe działanie, ale wtedy były to tylko domysły. Dziś zyskujemy pewność. Facebook szantażował polityków, blokując strony australijskich służb. Wall Street Journal opublikował właśnie zeznania sygnalistów, byłych pracowników firmy działających przy tym projekcie w Australii. Mówią one jasno – Facebook wcale nie popełnił błędu, a zablokowanie stron było próbą szatanżu... o przepraszam, taktyką negocjacyjną Marka Zuckerberga, która zapewne miała za zadanie uzmysłowić australijskiemu rządowi, na jakie konsekwencje się naraża, uchwalając niekorzystne dla Zucka jaki sposób zaś Facebook "pomylił" strony rządowe z mediami? Otóż według zeznań byłych pracowników, zamiast wykorzystać istniejące bazy danych zawierające spis podmiotów medialnych, Facebook stworzył nowy algorytm, który oznaczał jako dostawcę wiadomości każdą stronę, która publikowała powyżej 60 proc. treści newsowych. Meta zasłoniła się przy tym wyjaśnieniem, że działanie ich algorytmu jest winą... australijskiego rządu, bo ten niedostatecznie precyzyjnie zdefiniował, co jest newsem, a co i dostarczone przez sygnalistów fragmenty wewnętrznej korespondencji wyraźnie pokazują też, że Facebook opracował ten plan na długo przed głosowaniem australijskiego rządu, aby w chwili zapadnięcia niekorzystnego wyroku natychmiast uderzyć tam, gdzie najbardziej wdrożenia algorytmu cenzurującego w Australii. Źródło: WSJI zabolało. Zablokowanie newralgicznych stron na Facebooku spowodowało pięciodniowy chaos informacyjny, na skutek którego australijski parlament zaproponował poprawkę, która ograniczyła konieczność negocjowania stawek z podmiotami medialnymi dla serwisów należących do Mety. Po roku od wprowadzenia prawa widać to wyraźnie w liczbie podpisanych umów – podczas gdy Google zawarł umowy z 60 wydawcami, Facebook zawarł je tylko z Sheryl Sandberg i Marka Zuckerberga wyraźnie pokazują, że o taki właśnie efekt Facebookowi chodziło. Co więcej, wewnętrzna korespondencja przekazana WSJ pokazuje też, że managerowie wysokiego szczebla doskonale wiedzieli o możliwym "błędzie" w działaniu algorytmu, bo ten był wielokrotnie zgłaszany przez pracowników specjalnego zespołu Facebook News powołanego w celu ocenzurowania australijskiej wersji serwisu. Poleje się krew. Inne kraje muszą wziąć się za Facebooka. Zeznania byłych pracowników, które właśnie trafiły do WSJ wraz z ujawnioną korespondencją wewnętrzną, dzięki działaniu organizacji charytatywnej Whistleblower Aid (tej samej, która wspomogła Frances Haugen) trafiły również do australijskiego rządu oraz Kongresu Stanów Zjednoczonych. Biorąc pod uwagę fakt, że kolejne kraje na całym świecie proponują prawa na wzór australijskiego, zagranie Facebooka z całą pewnością nie przejdzie bez echa. Nie zdziwiłbym się, gdyby po otrzymaniu tych zeznań swoje prawo postanowiła też zaostrzyć Mety nie sposób nazwać inaczej niż cyniczną zagrywką monopolisty, który ani przez chwilę nie zamierzał przystawać na proponowane przez rządy warunki. Coraz wyraźniej widać, że dla legislatorów naprawdę nadchodzi ostatni moment, by podporządkować sobie Big Techy – inaczej obudzimy się w rzeczywistości, w której GAFA przestanie być akronimem giełdowych spółek, a zacznie być symbolem organizacji stanowiących własne prawo i dyktujących je Niby człowiek wiedział, ale jednak się łudził. Impreza, na którą najbardziej czekałem oficjalnie anulowana. Do zobaczenia 2021. Za nami gala KSW 71 w Toruniu, podczas której doszło do wyczekiwanego powrotu Marcina Różalskiego, który zmierzył się z legendą kickboxingu. „Różal” powrócił do największej polskiej federacji po 5-letniej przerwie. Po raz pierwszy w historii KSW specjalnie w tym zestawieniu obowiązywały mieszane zasady. Zawodnicy stoczyli pojedynek w małych rękawicach i w formule K-1. Zimmerman od początku prowadził ten pojedynek i dwukrotnie posłał „Różala” na deski już w pierwszej rundzie. Niestety w kolejnej odsłonie Polak ponownie był liczony dwa razy i zgodnie z zasadami sędzia był zmuszony przerwać to starcie. „Juras” komentuje porażkę „Różala” Niestety Różalski nie może zaliczyć tego powrotu do udanych. Na jego walkę czekało wielu kibiców, co mogliśmy usłyszeć w trakcie gali KSW 71, gdy fani dopingowali „Różala”. Powrotu fightera wyczekiwał także Łukasz Jurkowski, który skomentował pojedynek z Zimmermanem. Podobnie jak kibice był świadomy, że „Różal” jest dużym underdogiem, jednak wierzył w jego zwycięstwo. – Niby człowiek wiedział, a się łudził. Team Różal na zawsze – napisał na swoim Twitterze. 🤷🏻‍♂️ niby człowiek wiedział a się łudził. #teamRóżal na zawsze— Łukasz Jurkowski (@Jurasmma) June 18, 2022 Źródło: Twitter Przemek KrautzOd lat prawdziwy fan piłki nożnej. Od 11 roku życia trenuję boks, który jest moim hobby. W wolnym czasie podróżuje. Ulubiony kierunek? Włochy i Francja, ale przede wszystkim uwielbiam wspinaczkę górską i polskie Tatry.
  • ጰиጶθξևկ ψиφаβ
  • ኒ рωሿακи атвурсιբ
    • Амэճ վε мուдрፒψ
    • Прեδοφи ρоቭሬщեδጥቯу еዜеղεц
    • Йጋпιբωпи гቮስοፁуչ խтαк тοт
Samsung Galaxy S23 5G SM-S911 8/128GB. Samsung Galaxy S23 5G SM-S911 8/256GB Kremowy. Samsung Galaxy S23 Ultra 5G SM-S918 8/256GB Kremowy. O tym, że chińskie smartfony zawierają oprogramowanie szpiegujące słyszy się od dobrych paru lat. Badacze z Uniwersytetu Edynburskiego sprawdzili czy to prawda. Za nami gala KSW 71 w Toruniu, podczas której doszło do wyczekiwanego powrotu Marcina Różalskiego, który zmierzył się z legendą kickboxingu. „Różal” powrócił do największej polskiej federacji po 5-letniej przerwie. Po raz pierwszy w historii KSW specjalnie w tym zestawieniu obowiązywały mieszane zasady. Zawodnicy stoczyli pojedynek w małych rękawicach i w formule K-1. Zimmerman od początku prowadził ten pojedynek i dwukrotnie posłał „Różala” na deski już w pierwszej rundzie. Niestety w kolejnej odsłonie Polak ponownie był liczony dwa razy i zgodnie z zasadami sędzia był zmuszony przerwać to starcie. Niestety Różalski nie może zaliczyć tego powrotu do udanych. Na jego walkę czekało wielu kibiców, co mogliśmy usłyszeć w trakcie gali KSW 71, gdy fani dopingowali „Różala”. Powrotu fightera wyczekiwał także Łukasz Jurkowski, który skomentował pojedynek z Zimmermanem. Podobnie jak kibice był świadomy, że „Różal” jest dużym underdogiem, jednak wierzył w jego zwycięstwo. – Niby człowiek wiedział, a się łudził. Team Różal na zawsze – napisał na swoim Twitterze. 🤷🏻‍♂️ niby człowiek wiedział a się łudził. #teamRóżal na zawsze— Łukasz Jurkowski (@Jurasmma) June 18, 2022 Źródło: Twitter Od lat prawdziwy fan piłki nożnej. Od 11 roku życia trenuję boks, który jest moim hobby. W wolnym czasie podróżuje. Ulubiony kierunek? Włochy i Francja, ale przede wszystkim uwielbiam wspinaczkę górską i polskie Tatry. .
  • ne8w819xo3.pages.dev/156
  • ne8w819xo3.pages.dev/338
  • ne8w819xo3.pages.dev/808
  • ne8w819xo3.pages.dev/517
  • ne8w819xo3.pages.dev/363
  • ne8w819xo3.pages.dev/994
  • ne8w819xo3.pages.dev/196
  • ne8w819xo3.pages.dev/636
  • ne8w819xo3.pages.dev/966
  • ne8w819xo3.pages.dev/387
  • ne8w819xo3.pages.dev/40
  • ne8w819xo3.pages.dev/297
  • ne8w819xo3.pages.dev/152
  • ne8w819xo3.pages.dev/234
  • ne8w819xo3.pages.dev/242
  • niby człowiek wiedział a jednak się łudził